Beauty Guide / Przewodnik Urody

Hej
Od kilku lat używam CASTING z Loreala - to jest szampon koloryzujący i jestem z niego bardzo zadowolona. Ostatnio zaczęli reklamować farby, które mają formę pianki? Zastanawiałam się, czy nie spróbować. Robiłyście tym włosy?
Pozdrawiam

Wypróbowałam z ciekawości Sublime Mousse L'oreal no i aplikacja naprawdę super, ale uwaga z doborem kolorów. Kiedyś farbowałam na czarno ale od roku staram się trochę rozjaśniać stopniowo włosy i zawsze kupuje ciemny brąz z palette. Moussa wybrałam kolor nr 41 ale tak trochę wyszedł ciemniejszy niż sądziłam. Miał być taki ciemny brąz (subtelny zmrożony kasztan) a jest prawie czerń więc ostrożnie z kolorem bo może wyjść za ciemny.

Ja z kolei próbował perfect moussa z Schwarzkopf i niestety nie wrócę już do tego kosmetyku. Niestety kolor wyszedł przynajmniej o 1 ton ciemniejszy niż na opakowaniu, najpierw się zmartwiłam tym dziwnym, niechcianym odcieniem, ale minął tydzień czy półtora i kolor... znikł, zmył się, powiedział "au revoir" i "goodbye" i tyle go widziałam. Nawet jak farbowałam delią za 7 zł efekt był o wiele trwalszy. Więc jak dla mnie bez rewelacji. Owszem no fakt że nakłada się fajne ale poza tym to nie zauważyłam plusów. Może ktoś ma inną opinię ? Nie wiem, może u blondynek wychodzi lepszy kolor. Ja mam ciemne włosy.

farbowałam 3 tygodnie temu soublime moussem ale kolor nie płowieje, generalnie no nie ma większej różnicy w efekcie między pianką a tradycyjnym farbowaniem no tylko w aplikacji

Ja nie próbowałam tych farb bo nie widzę sensu. Farba to farba ma farbować a nie się pienić. Mnie nie kuszą takie wynalazki bo zwykle za fajnym pomysłem na wyróżnienie produktu chowa się taka sobie jakość.

O, a ja właśnie chciałam wypróbować tych farb w piance, dobrze że ostrzegacie bo już dziesiątki razy trafiłam na farbę, która ślicznie wygląda na opakowaniu a na włosach jest kilka tonów ciemniejsza! Jeszcze rozumiem że na opakowaniu może niedokładnie wyjść zdjęcie czy coś, ale jak tylko miałam możliwość to prosiłam ekspedientkę o pomoc i ona mi wybierała odcień i pokazywała na puklu sztucznych włosów w takiej księdze próbek i nic... i tak wychodziło za ciemne. Nie chce powtórzyć tego błędu, skoro Wam się tak zdarzyło to ja podziękuję tej farbie.

Lepiej mieć jedną zaufaną farbę i używać tego samego koloru na okrągło. No, chyba że się chce zaszaleć. Ja z doświadczenia wiem, że czasami farba z "górnej półki" wcale nie jest lepsza od tej taniej. Ileż to razy kupowałam piękny "złoty bursztyn" Preference z L'oreala żeby za kazdym razem zawieść się na szybkości spłukiwania. Kolor niesamowity przez pierwsze 2 tygodnie, a potem... bez rewelacji, wyblakły, nudny. Może taki urok moich włosów. Ale te piankowe farby niby tez trochę lepsze, trochę z wyższej półki a i tak nawet nie mam ochoty tego próbować. "Chłyt maketingowy" z tą pianką, jak to pewien chudy i zabawny kabareciarz mówił.

To, że farby farbują ciemniej niż powinny to czasami też nasza wina. Chcemy zeby kolor wyszedł inensywny to wybieramy maksymalny czas farbowania. A tak naprawdę na złapanie koloru, potrzeba minimalnego czasu a nawet jeszcze trochę mniej.

A propos nowoczesnych farb do włosów to niedawno wypróbowałam farby bez amoniaku essential color schwarzkopf i jestem średnio zadowolona. Co prawda koloryzacja bez amoniaku daje poczucie, że nie niszczymy tak bardzo włosów, ale chyba w tej farbie są inne szkodliwe substancje, bo włosy po farbowaniu miałam przesuszone dosyć. No i pojawia się kolejny problem - oczywiście kolory. Znów trzeba brać z półki o jeden ton jaśniejszą farbę niż się zamierzało. Odradzam zwłaszcza granatową czerń - moja koleżanka wypróbowała i wygląda jak gothka.

Bez amoniaku jest też Garnier Color &schine i z moich doświadczeń wynika że jest o wiele lepsza.